Dwunastoletnia whisky z Ballindalloch w środkowym Speyside. Pochodzi z jednej z najstarszych destylarni w regionie, która do maturacji alkoholu wykorzystuje z reguły beczki po sherry i robi to z nieporównanym mistrzostwem. Barwa złoto-miedziana. W nosie trunek jest delikatny, szlachetny i rewelacyjnie wyważony; nuty sherry przełamane niuansami kremu waniliowego, słodu i miodu oraz dębiny, żywicy i dymu. W ustach umiarkowanie lekka, w pierwszej chwili dominują smaki sherry oloroso, daktyli, orzechów i ciasta drożdżowego; po chwili dołączają do nich nuty runa leśnego, słodu, jabłek w toffi i dymu. Finisz długi, ostro-korzenny z konkretnym, pikantnym uderzeniem ziela angielskiego, goździków i cynamonu i odrobiną skórki cytrynowej. W miarę utleniania whisky początkuje się otwierać, demonstrując więcej głębi - wyczujemy m.in. Czekoladę i smażone śliwki. Całość trafi w gust fanów tradycyjnych szkockich whiskies w starym, dobrym stylu.
"Glenfarclas" oznacza tyle co "dolina zielonych traw" albo po prostu "zielona dolina" i pochodzi od rozległych pastwisk ciągnących się wokół gorzelni. W rzeczy samej, przylegająca do niej farma istniała od lat 90. XVIII w. Aż do roku 1988. Gorzelnia także musiała istnieć już na przełomie XVIII i XIX w., choć oficjalną licencję uzyskała dopiero w roku 1840. Pierwotnie należała do niejakiego Roberta Hay'a, a po jego śmierci w 1865 roku kupił ją John Grant - protoplasta marki J&G Sons (nie mylić z głośniejszą William Grant & Sons - zbieżność nazwisk przypadkowa). W rękach rodziny Grantów Glenfarclas pozostaje do dziś, wciąż dostarczając paliwa tej samej, romantycznej tradycji, która nakazuje produkować whisky "taką jak kiedyś". Z niekwestionowanymi sukcesami.
Grantowie dzierżą biznes od sześciu pokoleń. W tym czasie przetrwali aż 22 duże recesje. W latach 80. XX wieku, kiedy szkockie gorzelnictwo dołowało, a większość destylarni ograniczała produkcję, Glenfarclas miała się wyśmienicie - w pokaźnej mierze, choć przecież nie wyłącznie, dzięki kontraktom z większymi firmami, które zamawiały destylaty do popularnych blendów. To, co pozostało z tamtych czasów, było jak skarb - okazało się bowiem, iż magazyn destylarni wciąż przechowuje całkiem mnóstwo dojrzałych, nieraz wieloletnich single maltów - więcej niżeli konkurencja. W kolejnych latach pozwoliło to stworzyć linię "The Family Casks" - whiskies ze specjalnych rezerw, które beczkowano co sezon, począwszy od roku 1952, a na 1998 kończąc. Rosnący prestiż producenta pozwolił na inwestycje. Pozyskano zapas nowych beczek z europejskiego dębu - wszystkie z Jerez, po sherry oloroso. Wcześniej, bo już w 1968 roku, Glenfarclas zaczął butelkować trunki z mocą beczki (właściciele firmy utrzymują, iż pod tym względem wyprzedzili w Szkocji wszystkich). W 1973 roku ponownie stanęli w forpoczcie zmian, otwierając gorzelnię dla zwiedzających. Nigdy natomiast nie zmodernizowano technologii ogrzewania kolumn destylacyjnych (gorzelnia ma ich 6), pod którymi nadal pali się otwartym ogniem. Nie by zaspokajać zapotrzebowania turystów i ortodoksów - chodzi po prostu o jakość.
obecnie Glenfarclas sprzedaje ok. 700 tys. Butelek whisky rocznie, i to typowo w niezwykle prawidłowych cenach. Dotyczy to nawet trzydziestoletnich trunków. Zgodnie ze szkockim standardem whisky destylowana jest dwukrotnie. Przed zabeczkowaniem osiąga moc 68,3% alkoholu. Słód stosowany do jej produkcji niemal nie jest suszony dymem torfowym - zawartość fenoli waha się między 1 a 3 ppm. Dlatego w charakterystycznej whisky spod znaku Glenfarclas nie odnajdziemy aromatów węgla, jodyny ani spalenizny - w przeciwieństwie do owocowej słodyczy i bogatej, dębowo-korzennej pikanterii.
Opinie i recenzje użytkowników
Dodaj opinie lub recenzję dla Whisky glenfarclas 12 yo 1l. Twój komentarz zostanie wyświetlony po moderacji.